Zgodnie z niechlubną tradycją nastąpił delikatny rozbrat z relacjami ze spotkań Naszej Dyskobolii, ale ten czas przyniósł sporo materiału, nad którym dziś można się pochylić.
Pięć kolejek ligowych przynosi nam bilans bramkowy 14-5 oraz punktowy 10 – na 15 możliwych:
LZS Wronczyn – 0:4 – Nasza Dyskobolia
Nasza Dyskobolia – 8:0 – Radwan Lubasz
Promień Opalenica – 0:0 – Nasza Dyskobolia
Orzeł Granowo – 2:3 – Nasza Dyskobolia
Nasza Dyskobolia – 1:3 – Orkan Konarzewo
Pozwala to – zgodnie z sugestywną pozą Trenera Nolki na zdjęciu – powiedzieć: ze spokojem. Nie poświęcając ani chwili więcej uwagi ludziom, który przy utracie trzeciej bramki ostatniego spotkania zaczęli wychodzić ze Stadionu.
Fakt.
Mecz z Orkanem był w naszym wykonaniu mocno „przechodzony” i mimo wielkiej sympatii do piłkarzy w biało-zielonych koszulkach ciężko jest doszukiwać się jakichś pozytywów. Nikt tego dnia nie był sobą i nie prezentował się podobnie jak w poprzednich meczach. Takie momenty też muszą przyjść. Mocno szwankowała tego dnia wybrona dośrodkowań z gry i stałych fragmentów. Nie tłumaczy nas nawet to, że przy jednej z bramek dla gości, arbiter powinien był odgwizdać faul na naszym bramkarzu.
Do meczu z Orkanem Konarzewo przystąpiliśmy bez dwóch filarów środka pola – Zajączkowskiego i Cecha. Czy miało to wpływ na wynik? Bardzo możliwe, lecz biorąc pod uwagę wyeksploatowanie (Michał Zajączkowski od zainicjowania rozgrywek Naszej Dyskobolii w klasie B opuścił zaledwie kilka spotkań, natomiast Dawid Cech boryka się z dość przewlekłą kontuzją) tych dwóch zawodników takie momenty to okazje dla Trenera, by sprawdzić inne warianty gry.
Mimo niekorzystnego dla biało-zielonych wyniku w mecz kolejny raz dobrze (przynajmniej do pewnego etapu spotkania) wkomponował się Mateusz Kropinski, który miał wraz z Kacprem Kuikiem udział w jedynej, jak się później okazało, bramce dla Naszej Dyskobolii.
Ta akcja bramkowa jest właśnie świetnym punktem wyjścia dla podsumowania ostatniego miesiąca w wykonaniu piłkarzy Radosława Nolki.
Wcześniej mało znany kibicom Dyskobolii, młokos, Kropinski zaczyna sobie coraz śmielej poczynać na boiskach Klasy Okręgowej. Mimo drobnej postury nie boi się kontaktowej gry i coraz częściej bierze odpowiedzialność za grę w środku pola. Chłopak bardzo ambitny, bo w Naszym Klubie trenuje już od ponad roku, a dopiero w tym sezonie został zgłoszony do rozgrywek. Jeszcze rok temu zupełnie nie brany pod uwagę, dziś w pierwszym składzie. Bardzo cieszy to, że odpłaca się za zaufanie postawą na boisku.
Podobną przemianę widać także u aktualnie najlepszego strzelca biało-zielonych. Kacper Kuik już pod koniec poprzedniego sezonu został przesunięty z linii obrony „na szpicę”. Już wtedy było widać, że znacznie lepiej czuje się w polu karnym przeciwnika, aniżeli swoim. Fajnie wykorzystuje warunki fizyczne, czego najlepszym przykładem jest właśnie akcja bramkowa z ostatniego meczu.
Akcja, po której zdobyliśmy – niestety honorowego – gola to nie jest to popularna w tej klasie rozgrywkowej gra na udo. Czyli, albo się udo albo się nie udo. Akcja Kropinski-Kuik i wykończenie mocnym uderzeniem Wasielewskiego to jest jeden z tych argumentów w dyskusji pt: uspokójmy się. To jest piłka nożna dla nieco bardziej wytrawnego oka.
Nie gramy na wcześniej wspomniane udo, nie gramy na lagę, młodzi zawodnicy dojrzewają piłkarsko i nie boli nas głowa, gdy Ci bardziej doświadczeni łapią kontuzje.
Fakt.
To już kolejny wpis, gdy wnoszony jest apel o spokój i cierpliwość, ale jeśli podchodzicie do tematu racjonalnie to musicie dać Klubowi i Drużynie pewien handicap.
My jesteśmy optymistami. Bo wiemy, że jak przystało na wiosnę to wszystko zacznie kwitnąć i owocować. Zwłaszcza, że znamy już plan zimowego okresu przygotowawczego.
Do końca rundy pozostały dwa spotkania. O ile odległość na mecz do Objezierza i niekorzystny termin zaduszek może wpłynąć na małą ilość kibiców z Grodziska, o tyle już dziś zapraszamy Was na ostatnie tej jesieni przy Powstańców Chocieszyńskich, które odbędzie się 9/10.11.
Naprzód Dyskobolia!