foto: Anna Borowiak /grodzisk.naszemiasto.pl.
Nasza Dyskobolia – Płomień Przyprostynia 3:1 (1:0)
31’ Kacper Kuik
64’ Krystian Anioła
75’ Hubert Nowaczyk
56’-k Mariusz Połomka
Zapowiadając sobotnie mecz z Płomieniem Przyprostynia, pisaliśmy, że czeka nas mecz z niełatwym rywalem i nie pomyliliśmy się w swojej ocenie. Mecz był zacięty i widać było, że oba zespoły nie kalkulowały i mierzyły w zwycięstwo. Nasza Dyskobolia po dwóch pechowych porażkach w wyjazdowych spotkaniach z bardzo silnym Lipnem Stęszew i Meblorzem Swarzędz, chciała na swoim boisku zdobyć komplet punktów i dać powody do satysfakcji kibicom, którzy niezależnie od pogody wspierają biało – zielonych. Z kolei Płomień chciał się zrehabilitować za zeszłotygodniową porażę na własnym stadionie z Lipnem Stęszew.
Początek spotkania należał do Gości, którzy groźniej atakowali i strzelali na bramkę, strzeżoną w tym meczu przez Krzysztofa Trzybińskiego. W 18 minucie w pole karne Naszej Dyskobolii wbiegł Bartosz Knop a chwilę później w starciu z naszymi obrońcami i bramkarzem padł z głośnym okrzykiem na murawę. Kibice biało – zielonych zamarli słysząc gwizdek arbitra jednak ten ukarał zawodnika Płomienia za symulowanie i próbę wymuszenia rzutu karnego żółtą kartką i przyznał piłkę graczom z Grodziska. Z czasem gra się wyrównała i groźnie zaczęli atakować też Gospodarze jednak póki co brakowało ostatniego podania aby swoje sytuacje na bramkę zamienił między innymi Bartosz Kossowski. To co nie udało się wcześniej, stało się w 31 minucie kiedy obrońcy Płomienia zupełnie zgubili z radarów strzelca wyborowego Naszej Dyskobolii Kacpra Kuika, który spokojnie wykorzystał dokładną centrę z prawej strony i strzałem głową pokonał bramkarza Płomienia. Mimo kilku jeszcze sytuacji z obu stron do przerwy wynik meczu się nie zmienił i piłkarze schodzili do szatni przy wyniku 1:0 dla Naszej Dyskobolii.
Od początku drugiej połowy Płomień dążył do wyrównania, natomiast gracze Naszej Dyskobolii starali się również by z kolei podwyższyć swoje prowadzenie. W 56 minucie w pole karne Naszej Dyskobolii wbiegł napastnik Płomienia. Interweniował obrońca biało – zielonych wybijając czystym wślizgiem spod nóg rywala. Sędzia nie zdecydował się przerwać gry, piłkę przejął inny z zawodników Płomienia i w momencie gdy stracił ją na rzecz obrońcy biało – zielonych i gdy wszyscy na dobrą sprawę myśleli, że to koniec akcji, arbiter użył gwizdka i wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki strzeżonej przez Krzysztofa Trzybińskiego. Do piłki podszedł Mariusz Połomka i pewnym doprowadził do wyrównania i mecz zaczął się od nowa.
Nie było jednak dane cieszyć się gościom z wyrównującej bramki bo zaledwie osiem minut później padł drugi gol dla Naszej Dyskobolii. Grodziszczanie wywalczyli rzut z autu na wysokości pola karnego Płomienia. Jak zazwyczaj w takiej sytuacji do piłki podszedł Mateusz Kaczmarek i wrzucił piłkę w pole karne rywali. Ta trafiła do Krystiana Anioły, który strzałem głową z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. W 75 minucie Nasza Dyskobolia wyprowadziła kolejną składną akcję prawym skrzydłem. Na płaskie dośrodkowanie przed bramkę gości idealnie wbiegł Hubert Nowaczyk podwyższając na 3:1 dla biało – zielonych. Promień próbował jeszcze nawiązać walkę ale
w 78 minucie drugą żółtą a w rezultacie czerwoną kartka otrzymał Michał Gucia i ostatnie dwanaście minut musieli radzić sobie w dziesiątkę. Strata zawodnika nieco podcięła skrzydła przyjezdnym, natomiast biało – zieloni mając korzystny rezultat spokojnie kontrolowała grę. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Nasza Dyskobolia mogła się cieszyć z kompletu punktów zdobytych z wymagającym rywalem.
GAP Czacz/Śmigiel – Nasza Dyskobolia 1:4 (1:1)
25’ Oliwier Piwowar
49’ Oliwier Piwowar
53’ Oliwier Piwowar
89’ Łukasz Chwalisz
Z trzech punktów mogli się też w miniony weekend cieszyć się też juniorzy młodsi, którzy w zaległym wyjazdowym spotkaniu udanie spuentowali bardo dobry sezon pokonując GAP Czacz/Śmigiel. Ostatni w tym sezonie hattrick zdobył Oliwier Piwowar, natomiast czwarte trafienie dołożył Łukasz Chwalisz.