foto: Archiwum Polska Press
Nigdy się z Tatą nie nudziliśmy
Z Denisem Rockim rozmawia Karol Hoffmann
Pierwszego czerwca minął rok jak nie ma wśród nas Piotra Rockiego. Zawodnika grającego w swojej karierze w wielu polskich klubach, który na poziomie ekstraklasy rozegrał łącznie 291 spotkań a największe sukcesy odnosił w Dyskobolii.
Pierwszy raz w biało – zielonych barwach grał w rundzie jesiennej 2000. Do roku 2008 na przemian reprezentował barwy Dyskobolii i Odry Wodzisław Śląski. W tym czasie w Dyskoboli występował w rundzie wiosennej 2003 oraz w sezonie 2003/2004, następnie w sezonach 2005/2006, 2006/2007 oraz 2007/2008. Po sezonie 2007/2008 kiedy to Zbigniew Drzymała sprzedał SSA Józefowi Wojciechowskiemu przeszedł do Legii Warszawa, której jako rodowity warszawianin kibicował od zawsze. Jednak gdziekolwiek by nie grał zjednywał sobie sympatię kibiców między innymi dzięki waleczności i nieustępliwości na boisku. W roku 2004 otrzymał tytuł Zasłużony dla Miasta i Gminy Grodzisk Wlkp.
Specjalnie dla naszadyskobolia.pl wspomnieniami o swoim ojcu podzielił się Denis Rocki.
Ojciec rodowity warszawiak, wychował się na Bródnie, w wywiadzie, który przeprowadził z nim Leszek Milewski powiedział:
„Podobała mi się na pewno w Grodzisku atmosfera. Małe miasteczko. (…) Ludzie żyli tam drużyną, a piłkarze się nie izolowali. Normalnie, szedłeś do sklepu, rozmawiałeś, z każdym zagadałeś. Nie było wywyższania się.”
Lubił takie nazwijmy to „małomiasteczkowe klimaty”? Czy to właśnie ta atmosfera tak go ciągnęła do Grodziska, że po pierwszej przygodzie z Dyskobolią wracał do niej jeszcze dwukrotnie?
Dzień dobry, Witam wszystkich sympatyków Dyskobolii i Ciebie Karolu!
Myślę, że nie tylko atmosfera miasta ale i klubu, drużyny. Tata był jednym z liderów szatni pod kątem właśnie atmosfery a to miało duży wpływ na wyniki m.in. ogranie Herthy Berlin czy Manchesteru City. Po treningach czy tez meczach zawodnicy z rodzinami spotykali się czy to na wspólny posiłek, wyjazd nad jezioro, grę w kręgle czy po prostu zwyczajnie na kawkę.
Mogę ze swojej strony potwierdzić, ze kiedy szliśmy po rynku w Grodzisku to kibice, gdy prosili Tate o zdjęcie, autograf czy wymiany kilku zdań to nigdy nie odmawiał. Także sądzę, że atmosfera i otoczka wokół klubu jak i miasta miały duży wpływ na pobyt Taty w Dyskobolii.
Wydaje się, że i Ty polubiłeś Grodzisk a przynajmniej Dyskobolię bo nadal, co miłe, aktywnie wspierasz nasz klub. Jakie wspomnienia zostały Ci z grodziskich czasów? Czy to właśnie w Grodzisku zaczynałeś grać piłkę?
Ja mam Grodzisk w sercu. Co roku staram się odwiedzać moich przyjaciół w okresie letnim oraz zimowym. Tutaj się wychowałem, mam najlepszych przyjaciół i mogę powiedzieć, że czuje się bardziej Grodziszczaninem niż Zabrzaninem. Jak to mówi mój wujek ,, Zawsze podobało ci się w Pyrlandii”.
Śledzę na bieżąco poczynania Naszej Dyskobolii i z tego miejsca gratuluje awansu do V ligi!
Wspomnień mam całe mnóstwo i kiedy przyjeżdżam i spotykam znajomego, zawsze wspominamy miłe chwile jakie wspólnie przeżyliśmy. Tych wspomnień jest ogrom, od chodzenia do Szkoły Podstawowej, spędzanie czasu na Osiedlu Wojska Polskiego poprzez granie w Dyskobolii. Swoją ,,przygodę” z piłką zacząłem u trenera Rafała Maluśkiego, którego z tej strony pozdrawiam a później u trenerów Piotra Kaczmarka, Rafała Wawrzyniaka oraz Dariusza Szkody, których również serdecznie pozdrawiam.
Niedawno odwiedziłem Grodzisk i mieszkającego tu mojego przyjaciela Adriana Stachowiaka (aktualny zawodnik Dyskobolii). Znamy się blisko 18 lat, mieszkaliśmy obok siebie przy ulicy Wiśniowej. Razem zaczęliśmy grę w Dyskobolii,
Adrianek wśród znajomych znany jako ,,None” zagrał bardzo dobry sezon a szczególnie jego końcówkę, jednakże jego dobrą passę przerwała kontuzja i myślę, że gdyby był zdrowy być może mecz z Konarzewem zakończyłby się naszym zwycięstwem.
Oddałem swój głos na Adriana w głosowaniu na MVP maja. Adi przegrał z wprawdzie Bartkiem Kossowskim, który też był w maju w wyśmienitej formie, jednak dla mnie i naszych znajomych ,,None” jest zawsze najlepszy. Jeszcze raz gratuluje awansu do V ligi i życzę w następnym sezonie awansu do IV ligi!
Z kim z ówczesnego składu Dyskobolii pamiętasz najlepiej? Z kim tata przyjaźnił się poza boiskiem?
Jest wielu takich zawodników, jakiś czas temu opisywałem moją 11-stkę marzeń Dyskobolii tam wymieniłem zawodników, którzy najbardziej imponowali mi piłkarsko, natomiast najlepiej pamiętam i mam kontakt do dzisiaj m.in. z Piotrem Piechniakiem, Tomkiem Zahorskim, Radkiem Majewskim, Sebkiem Milą oraz Markiem Sokołowskim. Tata natomiast ze wszystkimi zawsze miał dobre relacje, jednakże jeżeli mam wymienić tych najbliższych Tacie to na pewno Piotrek Piechniak, Igor Kozioł, Tomek Zahorski, Jan Woś, Marek Sokołowski, Mariusz Muszalik, Radek Majewski, Adrian Sikora ale podkreślam, iż Tata ze wszystkimi zawodnikami, sztabami szkoleniowymi oraz pracownikami klubu miał bardzo dobry kontakt.
W każdym klubie, w którym grał zyskiwał sympatię kibiców przez swoją postawę na boisku. Zawsze ambitny, waleczny i nieustępliwy nie odpuszczał żadnej piłki. A jednocześnie otwarty i sympatyczny człowiek. Jaki był Piotr Rocki prywatnie a szczególnie jaki był jako tata?
Piotr Rocki jako Tata był wspaniały. Bardzo nas kocha i cały czas czuje jego obecność, że jest przy nas na co dzień a szczególnie w trudnych chwilach. Zawsze dbał o rodzinę, żeby nam niczego nie brakowało, jak byliśmy młodsi z bratem, gdy Tata miał chwilę wolnego graliśmy razem w piłkę, jeździliśmy na wycieczki rowerowe, chodziliśmy na basen, graliśmy w kręgle i całe mnóstwo innych gier i aktywności, nigdy się z Tata nie nudziliśmy.
Kiedy Tata zakończył karierę to jeździliśmy wspólnie na mecze brata, kiedy to grał w min w Ruchu Chorzów i zdobył Wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych czy to na domowe mecze Górnika Zabrze w ekstraklasie czy na IV ligę do Radzionkowa.
Tata był bardzo energicznym człowiekiem i ciągle szukał zajęcia, nie mógł ustać w miejscu, to z rana wychodził z psem, biegać czy też majsterkował w przydomowym warsztacie. Był bardzo zaangażowany w kurs trenerski UEFA B+A, złapał tego bakcyla pomimo wcześniejszego sceptycyzmu, miał dużo planów i marzeń, lecz nie było mu dane ich wdrożyć i zrealizować…
Czy jesteś wstanie powiedzieć, w którym momencie piłkarskiej kariery taty byłeś z niego najbardziej dumny? Może jakiś konkretny mecz, strzelona przez niego bramka, która szczególnie utkwiła Ci w pamięci?
Na pierwszym miejscu stawiam bez wahania podpisanie kontraktu z Legią Warszawa. To jest ukochany klub Taty jeździł na wyjazdy za małolata, oglądał każdy mecz stołecznej drużyny i kiedy nam powiedział, że będzie grał w Legii to czuł się jak małe dziecko, po prostu spełnił swoje największe marzenie. Oczywiście mam w głowie również jego zwycięską bramkę o Superpuchar Polski z Wisłą Kraków. Ta bramka dała Legii ostatni póki co Superpuchar Polski.
W głowie mam również bramkę Taty w ostatnim meczu Dyskobolii, właśnie z Legia w finale Pucharu Ligi. Nie zapomnę tego dnia, pełny stadion, pewne zwycięstwo, wzniesiony Puchar a potem koniec, poczułem pewnego rodzaju smutek, pustkę bo wiedziałem, że poprzez fuzje Groclinu z Polonia Warszawa, będziemy musieli opuścić Grodzisk i wrócić do Zabrza.
Wiadomo, że w sporcie nie tylko się wygrywa. Czy zdarzało mu się rozpamiętywać porażki i analizować przegrane spotkanie?
Tata nie znosił przegrywać spotkań nie tylko tych na boisku ale również poza nim, czy to w bilard, kręgle, rzutki itp. Tata uwielbiał rywalizację i kiedy coś nie szło po jego myśli chodził zły i zmierzły jednak my i mama mieliśmy na niego sposób: wystarczyło dać mu Ptasie Mleczko o smaku waniliowym oraz Torcik wedlowski i Tata odzyskiwał humor.
Tata grał w kilku polskich klubach Ekstraklasy ale tytuł Mistrza Polski wywalczył, co chyba jest mało znaną historią, w drużynie futsalu Clearex Chorzów. Przyznaje, że pierwszy raz przeczytałem o tym przygotowując się do naszej rozmowy. Czy możesz coś więcej o tym powiedzieć?
Niestety moja wiedza na ten temat jest praktycznie zerowa, wiem tylko że do gry w chorzowskiej ekipie namówił Marek Bęben ówczesny trener Clearexu, gdy Tata grał w Odrze Wodzisław. Poszło tak dobrze, że Tata zdobył Mistrzostwo Polski, także można powiedzieć, że Tata zdobył złoty medal, lecz nie na trawiastych boiskach tylko na futsalowych parkietach.
Wracając do Legii chyba nie był typem grzecznego chłopca… nie ukrywał, że od najmłodszych lat był wiernym kibicem Legii, bywalcem Żylety, i że zdarzało mu się bić z kibicami innych drużyn. Miał jakieś anegdoty, wspomnienia z tamtych czasów, które Wam opowiadał?
Tata nie opowiadał za dużo historyjek za swojego dzieciństwa, być może nie chciał nam opowiadać tych najbardziej ,,hardkorowych” i wspominał nam tylko, że jak był młodszy i zanim wyjechał w Polskę to jeździł na wyjazdy Legii, szkołę omijał szerokim łukiem bardziej wolał grać w piłkę niż się uczyć a to związane było z jego żywiołową naturą i pokładami energii.
Dorastał w trudnej dzielnicy i czasach komunizmu, był mniejszy i młodszy od swoich rówieśników z osiedla i musiał udowadniać, ze nie jest od nich słabszy i to ukształtowało jego charakter i dusze wojownika, którą mieliśmy okazje widywać podczas spotkań. Starał nam się wpajać, że nie ma nic za darmo i musimy walczyć i dbać o to co mamy i doceniać to co osiągnęliśmy i dążyć do wyznaczonych celów.
Tata na pewno wiele Cię nauczył ale gdybyś miał wskazać, zacytować jedną życiową radę, którą mu zawdzięczasz, i która wyryła Ci się w pamięci co by to było?
Na pewno jak już wspomniałem, żeby się nie poddawać i walczyć o swoje cele i marzenia. Taty z nami fizycznie nie ma, lecz cały czas czuję, że jest przy mnie i mojej rodzinie duchowo, na pewno z góry oglądał mecz barażowy Dyskobolii i kto wie może wpłynął na strzelca drużyny przeciwnej i sprawił że nie trafił jedenastki.
Zarówno Ty jak i brat jesteście związani z futbolem. Ty grałeś, brat jeszcze chyba gra w piłkę? Czy się obecnie zajmujecie, czy i jak widzicie swoją przyszłość w futbolu?
Mój brat Kevin aktualnie szuka klubu, gdyż skończył się kontrakt z Ruchem Radzionków, oraz zakończył pierwszy rok studiów licencjackich na kierunku Zarządzania Sportem, ja natomiast jestem skautem w Akademii Piasta Gliwice oraz ukończyłem pierwszy rok studiów magisterskich Zarządzania Organizacjami Sportowymi i niedługo zabieram się za pisanie pracy magisterskiej. Futbol jest z nami cały czas i nie wyobrażam sobie świata bez niego. Niedawno zakończyło się EURO i gdyby Tata żył wspólnie przeżywalibyśmy te wspaniałe sportowe emocje.
Dziękuje bardzo za rozmowę!
Dziękuje!
Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Denisa Rockiego


