W najbliższą środę – 12.08 – o godzinie 18:30 Nasza Dyskobolia zainauguruje tegoroczne rozgrywki Pucharu Polski.
Wolałbym publicznie nie wypowiadać się co sądzę na temat tego formatu rozgrywek, ale doskonale znam konsekwencje takiego podejścia, gdy w ubiegłym sezonie czyniłem starania, by mecz z Kolegium Sędziowskim WZPN oddać walkowerem. W tym roku natomiast otworzymy owe rozgrywki z ekipą, która zaproponowała nam przełożenie meczu z Plewisk do Grodziska, ponieważ… nie stać ich na zorganizowanie meczu i obsady sędziowskiej „u siebie”.
Biorąc pod uwagę, że w II kolejce naszej Klasy Okręgowej przyjdzie nam pauzować doszliśmy do wniosku, że takie spotkanie przyniesie korzyść w postaci utrzymania rytmu meczowego. „Orłom” z Plewisk nie możemy ujmować, bo nie znamy żadnego czynnika, który mógł mieć wpływ na taką sytuację, a wyniku na boisku na tym poziomie nie powinny wypaczać względy finansowe.
Orły Plewiska – przepraszam, nie miejcie tego za złe, że wykorzystuję Was do takiego porównania. Ale do końca nie jestem przekonany kto powinien w kontekście ostatnich doniesień medialnych bardziej wstydzić się przed tym meczem, nomen omen, Pucharu Polski.
Wszystko wskazuje na to, że rozegrany w 2005 roku, na stadionie Zagłębia Lubin, finał Pucharu Polski został ustawiony. To już nie są jakieś mrzonki mniej lub bardziej niezależnych dziennikarzy. To są niepodważalne fakty wynikające z kilkuletniego śledztwa i co najważniejsze, finalnie, przyznanie się dwóch osób, które wymieniły między sobą kwotę 10 000 zł. Jakoś pod koniec sierpnia na sali Sądu Rejonowego w Grodzisku zapadnie ostatni z wyroków w tej sprawie.
Potocznie przez wielu, wielu Grodziszczan zwany – jakby był jednym z nas – Zbychu, stanie przed Sądem i usłyszy zarzut ustawienia finału Pucharu Polski.
Tak jak zostało napisane na twitterowym profilu Naszej Dyskobolii: – Jeśli daliśmy sobie prawo do chwalenia się sukcesami, na barki będzie trzeba tez wrzucić porażkę. Boli jedynie fakt, że pewne emocje w naszym małym Grodzisku zbudowane zostały na „przekręcie”.
I co teraz? Powiedzmy sobie to wprost – nie do końca jako Nasza Dyskobolia powinniśmy brać w swoje sukcesy dokonania Groclin-Dyskobolii. Ale jeśli już to zrobiliśmy to czy teraz my powinniśmy ponosić konsekwencje? I co najważniejsze – czy to my możemy dawać sobie prawo do tego, by z takiego Pucharu Polski się zrzec? Bez pomawiania kogokolwiek, mam ogromne obawy, że wygranie Pucharu Polski w 2005 nie jest jedynym korupcyjnym występkiem w blisko 100-letniej historii Dyskobolii Grodzisk. Z całą pewnością rzuca to cień na wiele wydarzeń i sukcesów. Z całą pewnością wypacza to idee sportu. Nie jest to w żaden sposób sprawiedliwe i wracając to początku tego tekstu – pieniądze nie powinny być ani przeszkodą do realizowania się w sporcie, ani patologicznym ułatwieniem.
Będzie to groteska jeśli napiszę, że to ciężki czas dla Naszego Klubu. Mimo, że trąca to syndromem sztokholmskim, może nawet głupotą. Nie dbam o to. Mimo wszystko w obliczu tego całego zamieszania najbardziej żal mi „Zbycha”. Człowiek, który poza pojedynczym wywiadem do Onetu zniknął z przestrzeni publicznej jest dziś, może to słowa na wyrost, oczerniany przez dziennikarzy. Dziennikarzy, którzy gdyby mieli okazję do ekskluzywnego wywiadu ze „Zbychem”, do możliwości porozmawiania z nim i spisania z tej rozmowy kilka stron – dali by się pociąć. Zgoda. Przecież nie ma absolutnie żadnego powodu, by kogokolwiek w tej sytuacji wybielać! Ale spójrzmy na to z innej strony. Ilu jest prezesów-właścicieli klubów sportowych, którzy utrzymują te kluby tylko i wyłącznie z własnych pieniędzy? Ile klubów piłkarskich na szczeblach centralnych rozgrywa swoje mecze na obiektach wybudowanych z własnej kieszeni właściciela? Żyjemy w realiach piłkarskich, które umoczone są w dwie frazy: działacze i dotacja. Termin „działacz” został do bólu wyczerpany przez Mateusza Borka w trakcie „Hejt Parku” na Kanale Sportowym anegdotą o Motorze Lublin. Natomiast jeśli chodzi o „dotacje” to podręcznikowo przedstawia nam to kielecka Korona, której byt na zapleczu Ekstraklasy uratowany został dzięki głosowaniu Radnych Gminy Kielce. W sezonie 2020/2021 w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi ww. klub zagra dzięki przyznaniu wsparcia w wysokości 12mln zł. z budżetu Kielc. Takich przykładów jest więcej, ale google przy tych upałach dziś ciężej „mieli”.
Polski futbol na najwyższym poziomie w większości utrzymywany jest z publicznych pieniędzy, zarządzany przez ludzi bez kompetencji (Prezes MPK w Zamościu, pozdrawiam Panie Borek!) natomiast wciąż najlepiej klikają się paszkwile w kierunku niedziałającego już od 12 lat tym światku Zbigniewa Drzymały.
Mniej lub bardziej chcący wbiłem się w typową dla tego zagadnienia retorykę. To byli inni ludzie! To było dawno! Każdy handlował! Popatrzcie na swoje podwórko! Ale jak to w życiu bywa nic nie jest białe albo czarne. Mam jedynie ogromną nadzieję, że po rozprawie w grodziskim Sądzie, która zdaje się być przykrą formalnością, główny zainteresowany sam zrzeknie się tytułu zdobywcy Pucharu Polski 2004/2005, a w historii Naszego Klubu pozostanie, może trochę tragicznym, ale wciąż bohaterem.