foto: Anna Borowiak /grodzisk.naszemiasto.pl.
Per aspera ad astra
Przez cierpienie do gwiazd
Szalony mecz barażowy wieńczy szalony sezon. Sezon, w którym euforia po zwycięstwach wyszarpanych w ostatnich sekundach mieszała się z goryczą porażek poniesionych, a jakże, w ostatnich sekundach. Optymizm po rewelacyjnym meczu z Orłem Granowo przeplatał się z rozczarowaniem, gdy tydzień później walcząc do upadłego, przegrywamy oczywiście w ostatnich sekundach z Orkanem Konarzewo Pot, krew, kontuzje i…. pandemia, która spowodowała, że mecze były rozgrywane bez kibiców a na wiosnę zawieszono rozgrywki prawie na dwa miesiące. W takich to okolicznościach Nasza Dyskobolia z przytupem awansowała do V ligi!
Środa 30 dzień czerwca przywitała Grodzisk całkowitym zachmurzeniem a wkrótce i deszczem tak intensywnym, że niektórzy kibice wieszczyli już, że mecz będzie przebiegał w warunkach podobnych do słynnego „meczu na wodzie” z pamiętnych dla naszej reprezentacji MŚ w 1974 roku. O to żeby jednak nie doszło do powtórki z 1974 roku zadbali panowie Sebastian Hemmerling, Dariusz Kotlarski oraz Piotr Stasiłowicz. Dzięki ich ogromnej pracy murawa w środę nadawała się do gry. Panowie bardzo serdecznie dziękujemy! W tym dniu nad Grodziskiem czuwały też chyba jakieś dobre duchy bo o godzinie 18:30 kiedy zabrzmiał pierwszy gwizdek spotkania barażowego z Kłosem Zaniemyśl pogoda do gry w piłkę była bardzo dobra.
W pierwszej połowie licznie zgromadzona i gorąco wspierająca biało – zielonych publiczność oglądała dosyć wyrównane spotkanie. Obie drużyny świadome stawki spotkania skupione były przede wszystkim na zabezpieczaniu tyłów, stąd też gra toczyła się raczej w środku boiska a sytuacji podbramkowych było niewiele.
Wraz z upływem czasu i świadomością, że wynik spotkania musi być rozstrzygnięty, emocje niczym w dobrym thrillerze rosły, bo oba zespoły zdawały sobie sprawę, że chwila nieuwagi i jeden błąd może zadecydować o ich być albo nie być w V lidze. Pierwszy taki moment nieuwagi przytrafił się Naszej Dyskobolii w 63 minucie. Grodziszczanie pozostawili zbyt dużo swobody we własnym polu karnym napastnikowi gości Szymonowi Jaworskiemu. Wykorzystał on płaskie dośrodkowanie i z kilku metrów mocnym strzałem pokonał Krzysztofa Trzybińskiego.
Stracona bramka, podziałała bardzo mobilizująco na gospodarzy, którzy ruszyli do odrabiania strat i z każdą minutą zyskiwali coraz większą przewagę. Jednak skutecznie broniący się Kłos utrzymywał korzystny dla siebie wynik. W końcu 20 minut po bramce dla zespołu Kłosa po raz drugi tego dnia okazało się, że dobre duchy a w zasadzie to Anioły czuwają nad Grodziskiem. Tak konkretnie w tej sytuacji to jeden Anioł a dokładnie Krystian Anioła. Popularny „Engel” w 83 minucie w zamieszaniu pod bramką gości mocnym strzałem doprowadził do wyrównania i wybuchu radości wśród kibiców.
Nasza Dyskobolia starała się pójść za ciosem i jeszcze przed końcem spotkania rozstrzygnąć losy meczu, to się jednak nie udało i sędzia zakończył drugą połowę przy wyniku 1:1. Oznaczało to, że o tym kto awansuje do V ligi zadecydują rzuty karne.
Ogromne nerwy i emocje towarzyszyły wszystkim obecnym na stadionie. Po pięciu seriach rzutów karnych wynik brzmiał 4:4 i nadal losy awansu nie były rozstrzygnięte. Zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo, bo teraz nie było już marginesu błędu. W kolejnej serii obaj strzelcy skutecznie egzekwowali jedenastkę. W siódmej serii jedenastek, a przecież wiadomo, że siódemka to szczęśliwa liczba, do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Jakub Hemmerling i pokonał Kacpra Rybarczyka broniącego w Kłosie, natomiast strzelający w tej serii gracz Kłosu Zaniemyśl przeniósł piłkę nad poprzeczką i stadion eksplodował szałem radości a kibicowskie śpiewy i okrzyki jeszcze długo niosły się echem po mieście.
Autor niniejszego tekstu traktuje ingerencje sił nadprzyrodzonych w losy spotkania barażowego z lekkim przymrużeniem oka. Nie od dziś bowiem wiadomo, że w sporcie istotne są wytrwałość, konsekwencja, wola walki i ambicja i tego zawodnikom Naszej Dyskobolii nie zabrakło przez cały sezon i to właśnie sprawiło, że środowy wieczór w Grodzisku był tak radosny. Wszystko to było uzupełnione szczyptą szczęścia ale to jak wiadomo sprzyja lepszym.
Na zakończenie jeszcze słów kilka o drużynie Kłosa Zaniemyśl, którzy rozegrali dobry mecz i współtworzyli z Naszą Dyskobolią świetne widowisko. Natomiast po przegranej serii rzutów karnych wykazali się świetną sportową postawą dziękując graczom gospodarzy za dobre spotkanie i gratulując awansu za co schodzili z boiska żegnani brawami grodziskiej publiczności. Tak więc na zakończenie, podobnie jak na początku tego artykułu sięgnę po łaciński cytat i powiem „Gloria victis!” (Chwała pokonanym!).