Zwycięstwa wywalczone w ciężkich okolicznościach, po zaciętej walce, smakują najlepiej. Oczywiście, fantastycznie byłoby łatwo wygrywać , mecz traktować jako formalność i tydzień po tygodniu dopisywać komplet punktów w oczekiwaniu na awans poziom wyżej. Niejednokrotnie jednak poza gładkim sukcesem, bardziej budujące dla zespołowego kolektywu jest pozostawienie zdrowia na boisku i wygrana w ciężkich okolicznościach. Dwa ostatnie mecze Naszej Dyskobolii, pierwszy z Ogrolem Sielinko, drugi z Obrą Zbąszyń, są właśnie meczami z gatunku „wywalczonych”. O ile pierwsze spotkanie, sugerując się tylko wynikiem, wydaje się jednostronnym widowiskiem, obraz gry, szczególnie w pierwszej połowie, nie był już tak klarowny do oceny. Dyskobolia co prawda lepiej operowała piłką, częściej utrzymywała się w jej posiadaniu, jednak zawodził polot i kreacja ofensywnych poczynań. Dokładając do tego narażenie się na dwie kontry, gdzie niezawodny Trzebiński ratował zespół, należy wynik 0-0 do przerwy traktować jako dobry rezultat. Kilka mocnych słów w szatni i kudeł zimnej wody (może nawet lodu ?) spowodowały otrzeźwienie biało-zielonych. Dyskobolia wyszła na drugą połowę spotkania silniejsza, bardziej pewna. Za to rywale z Sielinka większość swoich sił wykorzystali w pierwszej części meczu, przez co ich wydolność spadała z minuty na minutę. Po skumulowaniu obu czynników, udało się przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Grodziszczan – wygrywamy 3-0 (Apolinarek ‘65, Staśkowiak ’75, samobójcza ’81)
Mecz w Zbąszyniu to jeszcze wyżej zawieszona porzeczka. W pierwszej części spotkania zarówno jeden, jak i drugi zespół stworzył po trzy bardzo dobre okazje do zdobycia gola, jednak dzięki dobrym interwencjom bramkarzy do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Mateusz Staśkowiak, coraz częściej grający na „dziesiątce”, dobrze odnajdywał się w polu karnym, szukał dogodnych pozycji, jednak solidna tego dnia defensywa Obry nie pozwoliła na klarowne okazje. Największym zmartwieniem była wymuszona zmiana w szeregach Grodziszczan – Apolinarek zszedł z kontuzją w okolicach 20. minuty meczu. Początek drugiej połowy to przewaga Dyskobolii. Kilka ataków, szczególnie szybkie wymiany na jeden-dwa kontakty prawą stroną, zaowocowały groźnymi sytuacjami do strzelenia gola. Po rzucie rożnym Hubert Wasielewski strzela bramkę głową, a kilka minut później drugie trafienia dokłada Mikołaj Piosik. Po raz kolejny w tym sezonie druga połowa w wykonaniu zawodników z Grodziska jest lepsza od pierwszej. Z zasłyszanych w kuluarach plotek, jest to efekt mocnych, rzeczowych, a w szczególności głośnych analiz w czasie przerw, jednego z bardziej doświadczonych zawodników J .
Teraz pora na mecz z Mosiną. Szósta pozycja w tabeli, bilans dotychczasowych meczów 6-3-3. Rywal wydaje się równie solidny jak poprzednie zespoły. Jak będzie, przekonamy się w najbliższą sobotę na grodziskim stadionie. Początek meczu o godzinie 14:00